Opłata reprograficzna – czy zapłacimy więcej za smartfony?

W ostatnich tygodniach w sieci zawrzało po tym, jak ZAiKS wskrzesił pomysł zaktualizowania opłaty reprograficznej, nazywanej również opłatą za czyste nośniki. Opłata reprograficzna doliczona jest do ceny każdego czystego nośnika lub urządzenia, które może służyć powielaniu utworu na własny użytek. I tak jest ona doliczona do ceny czystych płyt CD, DVD, dyskietek i kaset VHS. Ta opłata ponoszona jest przez producenta lub importera i trafia do organizacji zbiorowego zarządzania, która następnie wypłaca pieniądze artystom.

ZAiKS od lat próbuje zaktualizować listę urządzeń, za które pobierana jest opłata – o smartfony, tablety i smart TV. Media podają, że to użytkownik końcowy zapłaci za te urządzenia więcej, ZAiKS natomiast odpiera te zarzuty, twierdząc, że w żadnym kraju gdzie takie rozwiązanie funkcjonuje, ceny nie wzrosły. Jak to jest z tą opłatą reprograficzną? Czy rzeczywiście zapłacimy więcej za smartfony i inny sprzęt elektroniczny?

Kto pobiera pieniądze dla artystów?

Zacznijmy od samego początku – na polskim rynku działa kilka tzw. organizacji zbiorowego zarządzania, które reprezentują różne grupy zawodowe związane między innymi z muzyką i pomagają im egzekwować majątkowe prawa autorskie. Do najważniejszych OZZ reprezentujących muzyków w naszym kraju należą:

  • SPAM – Stowarzyszenie Polskich Artystów Muzyków. Członkami SPAM-u mogą zostać wykształceni muzycy (minimum II stopień szkoły muzycznej);
  • ZPAV – Związek Producentów Audio Video. Odpowiedzialny między innymi za przyznawanie wyróżnień takich jak złote płyty. Reprezentuje producentów muzycznych i reprezentantów pochodnych zawodów;
  • ZAiKS – Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych, który reprezentuje tych wszystkich, którzy są odpowiedzialni za powstanie utworu muzycznego;
  • SAWP – Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych.

Organizacji zbiorowego zarządzania jest na polskim rynku więcej, ale myślę, że wyżej wymienione dobrze obrazują złożoność procesu zarządzania prawami autorskimi. Nie wszystkie OZZ są tworem państwowym, to jest biznes jak każdy inny. Dobrze to obrazuje system amerykański, gdzie artyści mogą wybrać spośród kilku OZZ reprezentujących dokładnie ten sam obszar.

Teoretycznie w Polsce taka sytuacja jest również możliwa, nikt się jednak nie pokusił, by założyć konkurencyjną dla którejś z powyższych organizację. Zgodnie z obecnym kształtem rozporządzenia Ministra Kultury z 2003 roku, do pobierania opłat od urządzeń i nośników uprawnione są trzy organizacje zbiorowego zarządzania – ZAiKS, ZPAV i SAWP. Każdy z tych OZZ wypłaca więc pieniądze innej grupie artystów.

Po co aktualizować listę czystych nośników?

Obecnie mamy najstarszy w Europie system opat za czyste nośniki, na listę nośników objętych opłatą są wpisane nośniki, których się już nie produkuje lub po prostu wyszły z powszechnego użytku. Dlatego ZAiKS oraz inne OZZ proponują, w ślad za pozostałymi krajami Unii Europejskiej, zaktualizować listę nośników. Aktualnie, opłata reprograficzna jest pobierana na przykład od:

Czyste nośniki - kasety
Na liście czystych nośników znajdują się kasety magnetofonowe, mimo że większość obecnie dostępnych, to leżaki magazynowe.
  • Producentów i importerów kaset magnetofonowych – aktualnie istnieje tylko dwóch producentów kaset magnetofonowych na świecie (do 2018 roku nie było ich wcale). W tym przypadku opłata wynosi 3% wartości sprzedaży nośnika;
  • Producentów i importerów kaset DAT – nie znam żadnego podmiotu, który obecnie produkuje ten nośnik. W tym przypadku opłata również wynosi 3%;
  • Producentów i importerów MiniDisców, ich w sklepie też już nie znajdziemy. Opłata jak wyżej;
  • Producentów i importerów kaset VHS/VHS-D, format całkowicie wyparty przez nośniki optyczne. Opłata również wynosi 3%;

W przypadku urządzeń elektronicznych audio, wysokość opłaty jest jednak niższa i waha się w granicach 0,05% w przypadku radia z odtwarzaczem płyt CD z funkcją nagrywania na FLASH, do 2,03% w przypadku magnetofonu. Nie wiem jak Wy, ale ja już od dawna nie widziałem magnetofonu w sklepie.

Za co ta opłata?

Aktualizacja opłaty reprograficznej zakłada wykreślenie archaicznych nośników i urządzeń i zaktualizowanie listy o bardziej nowoczesne urządzenia zdolne do powielania i utrwalania utworów muzycznych. Najwięcej kontrowersji wzbudza rozszerzenie wspomnianej listy o smartfony i tablety, które obecnie są głównymi urządzeniami, na których użytkownik końcowy słucha muzyki.

Kontrowersyjna jest również kwestia słuszności tej opłaty, wszak płacimy za abonament Tidal czy Spotify, a pieniądze w ten sposób przekazane trafiają finalnie do artystów. Nie jest to jednak i w zasadzie nigdy nie była opłata „za piractwo”, jak to okrzyknęły media. Opłata reprograficzna jest pobierana za urządzenia i czyste nośniki zdolne do utrwalania utworów w ramach użytku osobistego. Ustawa o prawie autorskim zakłada bowiem, że powielanie utworów na własny użytek jest dozwolone właśnie dzięki istnieniu opłaty reprograficznej.

Kto płaci opłatę reprograficzną?

Jak napisałem wyżej – opłatę reprograficzną uiszcza producent lub importer sprzętu elektronicznego, lub nośnika wpisanego na listę. W przypadku czystych nośników jasne jest, że producenci i importerzy najzwyczajniej w świecie doliczają te koszty do finalnej ceny nośnika. Tutaj koszt jest niewielki, nikomu więc nie wadzi. Problem ze smartfonami jest jednak taki, że nie są to tanie urządzenia, a media podają, że opłata reprograficzna wyniesie nawet 6%. Zauważmy, że obecnie najwyższa opłata pobierana jest za czyste nośniki i wynosi w przypadku nośników 3%, a sprzęt elektroniczny jest obarczony niższą opłatą reprograficzną. Zakładając jednak, że wartość ta jest prawidłowa, ktoś będzie musiał zapłacić 60 zł od każdego 1000 zł ceny końcowej smartfonu. Tylko kto?

Bezprawnik o opłacie reprograficznej
Opłata reprograficzna jest bardzo klikalnym tematem, kiedy poda się wyliczenia. Tylko czy są one rzetelne? Źródło: https://bezprawnik.pl/podatek-od-smartfonow-i-tabletow-zaiks/

W przypadku telefonów komórkowych nie jest to takie oczywiste. Rynek tych urządzeń jest złożony i bardzo konkurencyjny. I niezrozumienie tej kwestii powoduje mnóstwo sporów. Dlatego postanowiłem zasięgnąć informacji od stron zainteresowanych.

Zwolennicy i przeciwnicy – dwie strony medalu

Skontaktowałem się z rzeczniczką ZAiKS, chciałem jednak pokazać dwie strony reprograficznego medalu. Zależało mi, na uzyskaniu zdania organizacji Nie Płacę Za Pałace. Jest to o tyle interesująca inicjatywa, że została zapoczątkowana przez Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT. NPZP powstało kilka lat temu, niejako na fali głośnej sprawy z Marcinem Węgrzynowskim – fryzjerem, który „ogolił ZAiKS”. Sprawa ta dotyczyła mandatu, który Marcin Węgrzynowski otrzymał za odtwarzanie muzyki w swoim zakładzie fryzjerskim. Finalnie pan Marcin sprawę wygrał i stał się twarzą akcji. Od lat Nie Płacę Za Pałace sprzeciwia się aktualizacji listy nośników i wypomina ZAiKSowi nierozsądne wydatki. Niestety, nikt z NPZP nie odpowiedział na moje pytania (jednak artykuł chętnie zaktualizuję, jeśli otrzymam odpowiedź). Dlatego skierowałem się do organizacji, która równie aktywnie sprzeciwia się aktualizacji opłaty reprograficznej – Stop ACTA 2.

Obu podmiotom zadałem te same pytania dotyczące opłaty reprograficznej za telefony komórkowe. Pytania dotyczyły tego, kto finalnie poniesie koszty za zaktualizowanie listy czystych nośników i urządzeń reprograficznych.

Oto odpowiedzi:

Elektronika taniała, odkąd tak naprawdę istniała. Dlatego trudno mówić wprost, że „cena na metce” będzie wyższa. Tego nie wiemy i tego nie jesteśmy w stanie wprost powiedzieć, bo elektronika tanieje, natomiast być może staniałaby dużo bardziej, gdyby producent czy importer nie musiał doliczyć opłaty reprograficznej. Powiedzmy, że telefon kosztuje obecnie 1500 złotych, mógłby kosztować za pół roku 1000 złotych, a będzie kosztował 1400 złotych.

Wyjaśnił Artur Witczak, aktywista organizacji Stop ACTA 2. Z kolei rzeczniczka ZAiKS, Anna Klimczak w rozmowie telefonicznej, powiedziała mi:

Z wieloletniego doświadczenia w europie, gdzie opłatą są objęte najnowocześniejsze urządzenia mobilne takie jak smartfony i tablety, wynika, że ceny nie wzrosły. Ceny są wynikiem gry rynkowej i zabiegów walki o konsumenta. Natomiast argument o rzekomych podwyżkach, które miałyby się pojawić po wprowadzeniu opłaty reprograficznej, nie znalazł odbicia w doświadczeniu innych krajów europejskich i w zasadzie nie wiadomo dlaczego producenci i importerzy sprzętu elektronicznego w Polsce mieliby działać według innych zasad.

Opłata reprograficzna – za czy przeciw?

Niezależnie od tego, czy aktualizacja listy czystych nośników i urządzeń reprograficznych zostanie uchwalona, mam nadzieję, że ten artykuł pomoże Wam spojrzeć na sprawę obiektywnym okiem i samodzielnie ocenić sytuację. Jak widzicie – nie jest to takie proste, jak czytamy w nagłówkach prasowych. Nie wystarczy też obliczyć procent od kwoty, by z całą pewnością stwierdzić, że o tyle wzrosną ceny elektroniki. Jasne, że takie artykuły będą się świetnie klikały, ale pamiętajmy, że stawką są tutaj wynagrodzenia dla artystów. A więc wypadałoby zgłębić sprawę, zanim wyda się osąd.

 

Komentarze: