Prophets of Rage – sześciu gniewnych ludzi

Prophets of Rage może nie jest nazwą znajomą, jednak muzycy którzy tworzą tę supergrupę z całą pewnością są rozpoznawalni. Tom Morello, Chuck D i B-Real. Tudzież jak kto woli: Audioslave (nie tylko w osobie Toma), Public Enemy i Cypres Hill. Mocny skład. A jaka muzyka?

Od razu zaintrygowała mnie nazwa projektu, Prophets of Rage to nie tylko odwołanie do legendarnego zespołu Toma Morello czy utworu Public Enemy. Ci ludzie faktycznie są wkurzeni i dają temu upust na debiutanckim albumie Prophets Of Rage. Supergrupa powstała w 2016 roku, ich trasa koncertowa nazywała się „Make America Rage Again” i nawiązywała oczywiście do hasła wyborczego obecnego prezydenta USA. Wszystko zaczęło się od Twittera, gdzie Tom Morello zobaczył tweet zapowiadający materiał CNN o tytule „Trump rages against the machine„. Morello odpowiedział na tweeta komentarzem „nie do końca to mieliśmy na myśli”. Tom zawsze był raczej skrajnie lewicowy, nie było mu więc po drodze z poglądami Trumpa. Zaprotestował więc w najlepszy sposób jaki potrafił – dwa miesiące po materiale CNN powstało Prophets Of Rage. A ponoć media nie mają mocy rażenia.

Prophets of what?

Gdyby Prophets of Rage powstało w Polsce, pewnie nazywałoby się „Kurwa Mać” a okładką byłby ten rysunek Raczkowskiego:

Kurwa Mać Marek Raczkowski czyli Prophets of Rage po polsku
Rys. Marek Raczkowski

Po roku koncertowania z materiałem RATM, Audioslave, Cypres Hill itd. w końcu ukazało się wydawnictwo Prophets of Rage. Widocznie muzycy nie przewidują dłuższego romansu, ponieważ nawet nie trudzili się żeby nadać płycie jakikolwiek tytuł. Najwyżej za rok po prostu wyjdzie płyta zatytułowana „II” i po problemie, tak zrobiło Chickenfoot i pewnie jeszcze cała masa innych zespołów.

Wściekłość widać wyraźnie w warstwie graficznej, wszechobecna czerwień, uniesiona dłoń zaciśnięta w pięść – te elementy kojarzą się z buntem. Czyli mamy spójny i prosty przekaz. Jeśli chodzi o teksty, oczywiście główną tematyką jest polityka. Ale! To nie wszystko, jak na wojujących muzyków znanych z raczej liberalnych poglądów przystało, nie zabrakło oczywiście tematów legalizacji wiadomej używki (Legalize Me), rasizmu (Unfuck the World) czy – a jakże – buntu przeciwko systemowi (Strenght in Numbers).

Prophets of Rage – zaskoczenia nie ma, ale…

album Prophets of rage świetnie się komponuje z moją lampą lawową
Album Prophets of rage świetnie się komponuje z moją lampą lawową

Jeśli ktoś oczekuje usłyszeć coś nowego od Toma Morello i spółki, to raczej jest po prostu naiwny. Nie jest to jednak narzekanie, w żadnym wypadku. Pewna wtórność jest oczywiście zauważalna,

jednak nie jest to jakiś rażący poziom jak w przypadku ostatnich płyt Black Sabbath. Muszę przyznać, że bardzo dobrze wypada połączenie głosów Chucka D i B-Reala, niski i pełny głos Chucka w połączeniu z diametralnie odmiennym stylem B-Reala sprawia że słuchacz nie czuje się zmęczony podczas odsłuchu. Muzycznie mamy solidny akcent na rytmikę, jest solidny groove i fani dawnych dokonań muzyków nie będą tutaj zawiedzeni. Na wejście otrzymujemy dwa mocne numery – Radical Eyes i wspomniany już Unfuck the World to w zasadzie esencja tego albumu. Manifest muzyczny Prophets of Rage.

Dwie kwestie zostawiają niedosyt:

  • Po pierwsze, cały album ma 39 minut. Trzydzieści dziewięć. Skromniutko.
  • Po drugie – jak do cholery można wydawać płytę w takim marnym kartoniku JA SIĘ ZAPYTUJĘ?! I irytuje mnie to coraz częściej, bo mnóstwo wydawnictw jest w ten sposób pakowanych. Drogi wydawco, czy Ty dumny z siebie jesteś? Ile na tym zaoszczędziłeś?

W Polsce album ukazał się nakładem Universal Music Polska, koszt około 50 złotych – sporo jak na kartonik. Na szczęście jest jeszcze Spotify i inne platformy streamingowe. Płyty możecie posłuchać tutaj:

Komentarze: