Tannoy Life Buds, czyli dlaczego nie kupuje się słuchawek w ciemno

Mam zasadę — nie kupuję słuchawek w ciemno. Decydując się na słuchawki True Wireless miałem jednak zerowe oczekiwania brzmieniowe, dlatego zdecydowałem się na Tannoy Life Buds. Nie były to słuchawki z najniższej półki, nie miały również wszelakich bajerów w postaci aktywnego tłumienia hałasu czy sterowania głosowego. Słuchawkom kosztującym 280 złotych udało się sprawić zawód nawet pomimo tak niskich wymagań. A szkoda, bo to mogłyby być naprawdę świetnie brzmiące słuchawki.

Sporo podróżuję, więc moim głównym wymaganiem była wygoda. Biorąc pod uwagę zasięg słuchawek True Wireless, sam brak przewodów jest już ogromnym udogodnieniem. No bo co jest lepszego, od słuchania podcastu podczas spaceru po kawę w biurze? Chyba tylko dobre ciastko. Do słuchawek dokanałowych zawsze stosuję elastyczne pianki Comply, jest to moja osobista preferencja, po prostu nie lubię silikonowych tipów. Takie pianki zamontowałem również w Tannoyach Life Buds tuż po zakupie.

Tannoy Life Buds true wireless
Słuchawki Tannoy Life Buds z budowy są raczej proste, etui będące równocześnie power bankiem jest kompaktowe i eleganckie.

Słuchawki Tannoy Life Buds są ciekawym rozwiązaniem, bodaj jako jedyne oferują wbudowany filtr DSP. Dzięki zastosowaniu filtra, producent obiecuje na opakowaniu „jednopunktowe źródło dźwięku”. W pierwszej chwili można więc pomyśleć, że chodzi o korekcję fazy, ale doprawdy nie wyobrażam sobie, jak można zastosować taką technologię w słuchawkach dokanałowych. Jeśli przeczyta się materiały producenta, okazuje się, że chodzi o emulowanie tweetera stosowanego w monitorach marki Tannoy.

Tannoy Life Buds — ergonomia

Na początek kilka słów o ergonomii słuchawek: Tannoye są stosunkowo wygodne (przypominam, że stosuję Comply), nie wypadają, nie przemieszczają się podczas normalnego użytkowania. Zdecydowanym plusem jest spore tłumienie hałasu. Myślałem, że wybierając słuchawki bez funkcji aktywnego tłumienia szumów, idę na pewien kompromis. Okazało się jednak, że nie jest to problemem. Bateria wytrzymuje wystarczająco długo. Według deklaracji producenta – 4 godziny na jednym ładowaniu, nie było dane mi tego sprawdzić, ale zapewniam, że trasę Warszawa-Wrocław wytrzymują.

Dobrze brzmiące słuchawki?

Na pierwszy ogień odpaliłem Beat it Michaela Jacksona, po prostu był pod ręką. Jest to dobrze wyprodukowany utwór, moje wrażenia z bezprzewodowymi słuchawkami Tannoya do tego momentu były pozytywne. Problemy zaczęły się, gdy włączyłem utwory z perkusją. Implementacja DSP okazała się tragedią. Trudno mi opisać to, co usłyszałem. Najprościej ujmując sprawę — słyszałem przester na wysokich częstotliwościach. Najbardziej słyszalny był w blachach perkusyjnych, ale oberwało się również niektórym wokalom. Kiedy raz to usłyszałem, było to na tyle uciążliwe, że słuchanie muzyki było zwyczajnie irytujące. Słuchawki Tannoy Life Buds zawiodły mnie więc, mimo tego, że nie wymagałem od nich totalnie niczego.

I ciężko mi w to uwierzyć, czytając pozytywne opinie na stronach internetowych, mam wrażenie, że może to tylko mój egzemplarz jest taki kapryśny. Tak czy inaczej, po raz pierwszy jestem zmuszony zwrócić zakupiony przedmiot. Na tę chwilę pozostaję jeszcze przy kablach, a następne słuchawki True Wireless kupię już po przesłuchaniu.

I to Wam chciałem przekazać tym tekstem: pamiętajcie, żeby zawsze sprawdzać słuchawki przed kupnem. Kupowanie słuchawek w ciemno, nawet jeśli nie ma się kompletnie żadnych wymagań. Ciekawi mnie, czy też mieliście kiedyś podobne doświadczenia, jak moje ze słuchawkami Tannoy Life Buds. Dajcie znać w komentarzach

Komentarze: