HD Vinyl – brzmi dumnie. Tradycja i nowoczesność. Cyfra i analog. Wódeczka i ogóreczek. Startup, który lansuje ten nośnik przyszłości, chwali się jego wspaniałymi właściwościami – między innymi pasmem przenoszenia do… 100 kHz! Tylko czy to wszystko nie jest ściema? No i przede wszystkim – czy tego przypadkiem już nie grali?
Jeśli śledzić prasę audio, to z rewolucją w przemyśle muzycznym mamy do czynienia praktycznie co kwartał. Jeśli jednak jesteśmy realistami, to ostatnia rewolucyjna zmiana w tej branży nastąpiła chyba w 2001 roku, kiedy Steve Jobs zaczął trzepać kokosy tam, gdzie inni budowali stosy. Od tego czasu w zasadzie wieje nudą. Ot, niby winyl wraca, można co roku publikować raporty sprzedaży o wzrostach w setkach procent, kiedy i tak wszyscy wiedzą, że muzyki nikt nie kupuje. Prawda?
A już w szczególności tej dużej, ciężkiej i nieporęcznej – na takiej płycie winylowej na ten przykład. A tu proszę, ktoś chce wprowadzić rewolucję i to taką, która dotknie również zwykłego zjadacza płyt. Termin rewolucji zapowiedziano na 2019 rok. Tylko czym właściwie jest ten HD Vinyl? Moimi wątpliwościami co do formatu podzieliłem się z jego twórcą, który bardzo chętnie i wyczerpująco odpowiadał na pytania.
HD Vinyl – tylko czy full HD?
Nośnik, dumnie nazwany przez twórcę HD Vinylem jest… tym samym, co zwykła płyta winylowa. Nudnym plackiem zawierającym zapis wzdłużny fali dźwiękowej, którą reprodukuje podążająca po rowku igła z diamentową końcówką. I nawet polichlorek winylu ten sam. Gdzie więc różnica?
Otóż HD Vinyl niesie kaganek technologii do przestarzałej technologii produkcyjnej płyty winylowej. Obecnie tworzy się płyty-matki z których tworzy się płyty-ojców, z których tłoczy się płyty-płyty. W pierwszym kroku powstawania HD Vinyla, tworzona jest trójwymiarowa mapa topograficzna fali dźwiękowej (!!!). No kurde brzmi mądrze. Jest już hade, jest i trzyde. Później, w specjalnym, ale jeszcze nieznanym tworzywie ceramicznym, graweruje się laserowo matrycę. Matrycę, która ma wytrzymać nawet 10 000 tłoczeń – co jest wynikiem naprawdę imponującym. Niklowe matryce, używane obecnie, mają żywotność na poziomie 1 000 tłoczeń. Co więcej – HD Vinyl ma nie ulegać zużyciu, co ponoć ma miejsce w tradycyjnych matrycach.
Startup High Definition
Powiem szczerze – sam proces produkcyjny jest imponujący, nie tylko dlatego, że ogranicza się koszty przestarzałej już, drogiej i skomplikowanej produkcji, ale również dlatego, że hipsterzy będą mogli mieć w końcu czyste sumienie. Produkcja HD Vinyli jest bowiem dużo bardziej przyjazna środowisku naturalnemu. I to są fakty.
W dobie startupów wszystko musi być rewolucją. Nie wystarczy już opatentować naprawdę świetnej metody produkcji, która może ograniczyć koszty wytwórni oraz emisję toksycznych czynników do środowiska. W dobie startupów musisz bowiem opatentować nośnik który jest 30% bardziej i 50% lepiej, a wszystko za zbliżoną cenę. I taki właśnie jest HD Vinyl.
Winylowa wydmuszka?
Już wyjaśniam mój sceptycyzm. Twórcy HD Vinyla twierdzą, że dzięki topograficznemu mapowaniu dźwięku, będzie można skorygować błąd styczny i błąd radialny. Brzmi mądrze jak w reklamie kremu z koenzymem Q10! I faktycznie takie błędy istnieją i faktycznie stanowią problem. Błąd styczny można w skrócie wyjaśnić igła gramofonowa nie zawsze idealnie pokrywa rowek, w zasadzie dotyka tylko dwóch przeciwległych ścian, wywierając na nie ogromny nacisk. To powoduje zużywanie się igły gramofonowej.
Producenci wkładek gramofonowych walczą z tym od dekad, najdoskonalszym rozwiązaniem tego problemu (tu mogę mieć niekatualne informacje, nie jestem na bieżąco ze sprzętem na który mnie nie stać) jest supereliptyczny szlif igły gramofonowej wynaleziony przez pana Shibatę. Od jego nazwiska zresztą nazwę wziął ten szlif, później oczywiście doskonalony przez lata. Jest to specjalny szlif igły gramofonowej, który ma za zadanie zwiększyć powierzchnię styczną igły i rowka, minimalizując zużycie igły i zwiększając… no właśnie, właściwie co? Pasmo przenoszenia?
Twórcy płyty winylowej HD obiecują, że dzięki ich technologii, twórcy wkładek gramofonowych będą mogli w końcu stworzyć igłę doskonałą – taką, która pokrywa niemal 100% rowka. Dzięki temu, zużycie płyty spadnie o 30% a długość zapisu może wzrosnąć również o 30%!
Ale to nie wszystko!
Startupowcy z firmy od winyli w wysokiej rozdzielczości obiecują jeszcze, że mogą wykorzystać zaoszczędzone „miejsce” na płycie na przekazanie dodatkowych danych. Jak piszą na swojej stronie internetowej: „W rezultacie, HD Vinyl jest głośniejszy, posiada dużo doskonalszą dynamikę oraz dużo lepszy stosunek sugnału do szumu.”.
Czaj, czaj. Czy ktoś próbuje wystrychnąć mnie na dutka? Już pal sześć tę głośność. Dynamika? Chcecie mi rozpierdolić zawieszenie we wkładce? (bo HD Vinyle mają „kompatybilność wsteczną”, czaicie?). Stosunek sygnału do szumu? No nie wydaje mi się.
Płyta winylowa szumi nie dlatego, że ktoś źle zmasterował dźwięk. Nie szumi też dlatego, że matryca z której została wytłoczona miała za sobą już osiemset kopii a tak w ogóle to inżynierowie nie mieli technologii mapowania topograficznego dźwięku. Winyl szumi, bo jest chropowaty. Szczególnie taki, który posiada mikroskopijne zabrudzenia czy ślad po igle. Jak się płyta zasyfi smalcem i roztocza nań nafajdurzą to też szumi, prawda?
Jak jest z tym szumem płyty winylowej?
Jak pisalem we wstępie, moimi wątpliwościami podzieliłem się z twórcami formatu, którzy udzielili mi wielu wyczerpujących odpowiedzi, między innymi o to, dlaczego płyta winylowa szumi i jak HD Vinyl sobie z tym problemem poradzi. Otóż moje wątpliwości były prawdziwe, ale tylko częściowo – jak mówi Volker Schmidt, CTO firmy Rebeat – Płyta winylowa ma raczej gładką powierzchnię z lekką „falistością”, która wydaje się być odbiciem powierzchni stempla. Ale nie wykryliśmy mikroporów w winylu, przynajmniej nie w nowych, nieużywanych płytach. Czasami występują wadliwe produkcje lub uszkodzenia spowodowane niewłaściwą obsługą lub zbyt dużymi siłami prowadzenia igły, które wyrywają małe kawałki winylu z rowka.
Okej, więc faktycznie o ile płyta o oznaczeniu „HD Vinyl” będzie wykonana z tego samego tworzywa co standardowe płyty winylowe, ale według speców z Rebeat – nie oznacza to, że płyta będzie szumić. Oczywiście jak każda płyta z tego tworzywa – będzie ulegała naturalnemu zużyciu, ścieraniu itd. Jednak przy prawidłowej kalibracji gramofonu i przy wykorzystaniu odpowiedniej igły, jej żywotność będzie dłuższa. No, a skoro już o igle mowa…
„Perfect Groove” – nowa jakość wkładek?
Zapytałem o technologię Perfect Groove Volkera Schmidta, dopytując przy tym jaka jest różnica między szlifem supereliptycznym, a technologią oferowaną przez Rebeat.
– Chociaż specjalnie ukształtowane igły wysokiej klasy ogólnie pasują znacznie lepiej do przekroju rowka niż zwykłe igły sferyczne lub eliptyczne, uważamy, że wciąż jest miejsce na ulepszenia. Nasza technologia „perfect groove” ułatwia optymalizację przekroju rowka, tak aby idealnie pasował on do np. określonego typu wkładki. Nasz laserowy proces zapewnia dowolny przekrój rowka – taki, który zaprojektujemy i którego pożądamy. Laserowo wycinany rowek niekoniecznie powiela kształt przekroju z mechanicznego rylca, chyba że jest to pożądane. W ten sposób prowadzenie igły w rowku można poprawić pod względem wierności, prowadząc do lepszych wyników w zakresie brzmienia i mniejszego zużycia płyty – powiedział Volker Schmidt.
Jest to więc kwestia przyszłości i wątpię, żebyśmy zobaczyli pierwsze wkładki wspierające technologię Perfect Groove w 2019 roku. Niemniej jednak, ta wypowiedź pokazuje, że Rebeat jest chętny do współpracy z firmami produkującymi wkładki gramofonowe. Wiemy już, że nie będzie to Shure, który całkowicie zrezygnował z produkcji akcesoriów do gramofonów. Ale może szukający nowości Grado?
A jeśli chodzi o dynamikę – moje pierwotne spojrzenie było zbyt ogólne. Głośność? W wielu opiniach czytam to, co powiedział mi CTO Rebeat – Jeśli chcesz, żeby bylo głośno, po prostu zwiększ głośność wzmacniacza. Porównanie cichej i głośnej części muzyki jest z definicji względne. Jeśli weźmiesz pod uwagę określoną wkładkę i ograniczysz maksymalną modulację, aby wkładka nie uległa uszkodzeniu podczas odtwarzania, ciche części nie będą stanowiły mechanicznego wyzwania. W warunkach idealnych usłyszysz tylko ciszę. W rzeczywistości usłyszysz jednak pozostały szum mechaniczny, który jest spowodowany np. chropowatością powierzchni igieł, chropowatością powierzchni rowków i tak dalej. W tym przypadku poziom szumu musi być utrzymany na niskim poziomie przez niewielką mikroporowatość powierzchni stycznych, tj. igły i rowka. W połączeniu z dobrze zdefiniowanym prowadzeniem igły poprzez zoptymalizowany przekrój rowka, HD-Vinyl zapewnia doskonałą wierność także w częściach rowka przy niewielkich modulacjach. Przekraczamy oba limity: „głośniejszego” limitu dzięki większym modulacjom, które jednocześnie nie stanowią zagrożenia dla wkładki, „cichego” limitu dzięki zmniejszonemu poziomowi szumu i lepszemu prowadzeniu igły.
Kogo uratuje HD Vinyl?
Nie oszukujmy się, mimo że twórcy twierdzą, że różnicę między zwykłym winylem a nośnikiem typu HD Vinyl usłyszysz nawet, jeśli nie masz „złotych uszu”, to nie jest to produkt dla każdego. Obecnie winyl jest modny, nie wiadomo jednak ile potrwa ten trend. Czarne płyty uratowali ludzie, którzy odtwarzają je nie ze względu na brzmienie, a ze względu na hype. HD Vinyl posiada jednak dwie duże zalety dla przemysłu fonograficznego. Po pierwsze – skraca proces produkcji.
Obecnie od złożenia zamówienia na wyprodukowanie winyla do momentu w którym pojawia się on w sklepie mija 6 miesięcy. Wiele czasu zajmuje proces produkcyjny, który jest powolny i żmudny. Tu mamy realną możliwość skrócenia i uproszczenia tego procesu. Po drugie, odmiennie od SACD, które również miało nieść rewolucję – do odtworzenia tego formatu nie będzie potrzebny dedykowany sprzęt odtwarzający. Na razie jednak branża przygląda się i nie komentuje pomysłu. Bardzo słusznie, pierwsze płyty testowe mają być dostępne jesienią 2018 roku.
Superwinyl, podejście drugie
Wertując prastare księgi dotyczące nośników muzycznych, natrafiłem na wzmiankę o japończykach, którzy w pogoni za dźwiękiem doskonale analogowym (i analogowo-doskonałym!) stworzyli „superwinyl”. Mieszankę do wytłaczania płyt winylowych, którą charakteryzowała dużo mniejsza mikrochropowatość, dzięki czemu dźwięk wydobywający się z superdrogiego gramofonu był jeszcze bardziej „am”. Mityczni japończycy mieli zaprzestać produkcji superwinylu, kiedy okazało się, że jego produkcja jest turbotoksyczna i przy produkcji umierają ludzie. Ile w tym prawdy? Nie wiem. Podobnie jednak jak w tym przypadku, to wszystko są słowa i obietnice.
Kiedyś mówiło się, że winyl umarł. Bo umarł. Przynajmniej proces technologiczny wytwarzania płyt winylowych. Ludzie, którzy się tym zajmowali już w większości nie pracują. Ci „młodzi” sami przyznają, że nie do końca wiedzą, co robią. Podchodziłem sceptycznie do projektu jakim jest HD Vinyl, jednak rozmowa z jego twórcą przekonała mnie, że nie jest to rozwiązanie tworzone przez ludzi, którzy nie wiedzą co robią, a przez pasjonatów z odpowiednią wiedzą techniczną. Czy będzie to rewolucja? Prawdopodobnie nie. Krok naprzód? Tak. Jak duży? To się okaże.