MQA ma nowego właściciela. I co dalej?

Lenbrook Corporation kupiło MQA Ltd wraz z jego aktywami, a więc całą technologią MQA oraz kodekiem Bluetooth SCL6. Nowy właściciel MQA to prywatne przedsiębiorstwo posiadające udziały w takich markach, jak NAD, PSB speakers czy Bluesound. Od kwietnia tego roku MQA znajdowało się w upadłości, z dokumentów opublikowanych przez MQA wynika, że w 2020 i 2021 roku firma była poważnie pod kreską. Kwota transakcji nie została ujawniona, w sieci pojawiają się za to pierwsze teorie o tym, w jaki sposób Lenbrook Corporation wykorzysta nowy nabytek.

Kto stoi za MQA?

Flagowym produktem MQA Ltd. był oczywiście kodek MQA – miał on zrewolucjonizować rynek audio, no ale to hasło słyszeliśmy już tyle razy… Twarzą przedsięwzięcia był Bob Stuart, odpowiedzialny wcześniej za kodek MLP (Meridian Losless Packing). Ten wykorzystywany był w DVD audio oraz w niektórych przypadkach również na płytach Blue Ray. Kolejnym krokiem dla Stuarta był właśnie kodek MQA, czyli Master Quality Authenticated. Założenia były dwa:

  1. Uzyskanie jakości „hi res audio” przy wykorzystaniu mniejszej ilości danych;
  2. Certyfikowanie plików, jako zgodne z wizją artystyczną twórców, czyli mówiąc krótko: Panie, to ma tak brzmieć.

Na początku wszystko żarło, projektem Boba Stuarta zainteresowali się majorsi – Warner oraz Sony. To wróżyło duży sukces, czego potwierdzeniem było włączenie plików MQA do platformy Tidal w najwyższym dostępnym pakiecie Tidal Masters. Od początku jednak wokół kodeka były obecne kontrowersje. Pierwsze głosy krytyki zarzucały twórcom kodeka wieloetapowe pobieranie opłat licencyjnych. Prawdziwy kryzys wybuchł jednak w kwietniu 2021 roku, kiedy YouTuber Golden Sound opublikował materiał obalający największy punkt sprzedażowy MQA: kodek ten nie był bowiem bezstratny, jak na początku deklarował Bob Stuart i jego ekipa. Nie było łatwo to sprawdzić, bowiem twórcy nie udostępniali publicznie algorytmu kodującego, przez co niemal niemożliwe było sprawdzenie, czy i jakie zniekształcenia kodek wprowadza do sygnału. Golden Sound zrobił to podstępem, co bardzo nie spodobało się właścicielowi kodeka. Zachęcam do zapoznania się z całą historią z pierwszej ręki, bowiem jest tutaj sporo zwrotów akcji:

Czy to jednak oznacza, że kodek jest fe?

I tak i nie, ponieważ z jednej strony na jaw wyszło zakłamywanie przez MQA faktów dotyczących swojego kodeka. Ten jednak zdobył wielu zwolenników, a niektórzy z nich twierdzą nawet, że to właśnie wprowadzane przez kodek zniekształcenia są „sekretem brzmienia”. Obrońcy Stuarta twierdzili również, że odrzucenie przez koder sygnałów testowych wysyłanych przez Golden Sound jest zrozumiałe, ponieważ „nowy kodek, opracowano wyłącznie z myślą o efektywnym zapisie, przechowywaniu i strumieniowaniu sygnałów muzycznych.”. Ten argument uważam za wysoce nietrafiony, ponieważ sygnały testowe są przecież złożone z „sygnałów muzycznych”. Mają one jedynie pokazać zachowanie przy kodowaniu np. impulsów lub przy wprowadzanych przez koder zniekształceń sygnału. To informacja, która może być przydatna dla inżynierów masteringu.

Branża zwracała uwagę na to, że piętą achillesową jawnie już stratnego kodeka był zastosowany filtr interpolacyjny. Czym jest taki filtr? Odpowiada on za usuwanie niepożądanych składowych sygnału, powstałych w procesie szacowania wartości sygnału dźwiękowego pomiędzy dwoma próbkami.Uf, brzmi skomplikowanie.

MQA Limited dane finansowe
Dane finansowe MQA Limited za 2020 i 2021 rok. Kliknij, aby powiększyć.

W czym jednak kodek miał być lepszy od standardowego zapisu PCM? Bob Stuart postawił na ciekawą teorię dotyczącą domeny czasowej. Standardowe CD Audio nie jest idealne, zastosowane filtry cyfrowe wprowadzają zniekształcenia czasowe przed i po sygnale impulsowym. W literaturze nazywa się ro rozmyciem, im wyższa częstotliwość próbkowania, tym mniej zniekształceń wprowadzają do sygnału takie filtry. Przy sygnale CD Audio (16 bit, 44,1 kHz) te zniekształcenia sięgają 220 ps (pikosekundy) [chociaż niektóre źródła wskazują na 110 ps]. Stuart twierdził, że jego kodek osiąga wydajność w domenie czasowej odpowiadającą zapisowi PCM dla 384 kHz. W jaki sposób tego dokonuje? To nie jest jasne. Czy rozmycie czasowe CD Audio jest słyszalne? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć, nie wykluczam jednak, że tak.

Dlaczego to nie wypaliło i co dalej z kodekiem?

Mimo zainteresowania wielkich firm i dużego sukcesu, jakim było wprowadzenie kodeka do biblioteki Tidal, MQA Ltd. ogłosiło upadłość. Z danych finansowych spółki wynikało, że w dwóch ostatnich latach działalności notowała ona ponad 4 miliony funtów straty rocznie. Trudno zlokalizować czarną dziurę w finansach spółki, która byłaby w stanie „wessać” tak potężne zasoby. Niektórzy w upadku doszukują się winy materiału Golden Sound, jednak nie sądzę, żeby ten materiał mógł spowodować takie straty. Moim zdaniem afera z Mobile Fidelity miała większe reperkusje finansowe. Warto dodać, że stopniowe wycofywanie MQA z Tidala ogłoszono dopiero w tym roku, nie jest to więc przyczyną takich strat. Dopóki więc sam Stuart nie postanowi ujawnić szczegółów, pozostaje nam gdybanie. Zostawię więc wyciąg z danych finansowych spółki i nie obarczę go komentarzem.

Ciekawą teorią na temat przyszłości MQA pod sztandarem Lenbrook Corporation podzielił się bloger Darko Audio. Pamiętacie kodek bluetooth, o którym wspominałem na początku? Zapewne nie skojarzyliście jego nazwy, pierwsze słuchawki wykorzystujące SCL6 mają dopiero zadebiutować w pierwszym kwartale przyszłego roku. Ma je wyprodukować PSB Speakers, czyli marka należąca do Lenbrook. Kanadyjczycy są również w posiadaniu NADa i Bluesound, które również wykorzystują kodek opracowany przez Boba Stuarta. Bluesound ma się niedługo doczekać sporej aktualizacji aplikacji sterującej BluOS. Darko Audio twierdzi, że może to oznaczać wprowadzenie przez Bluesound własnej aplikacji strumieniującej MQA. Bloger zaznacza jednak, że jest to spekulacja.

Pokuszę się o komentarz i własną spekulację

To, co sugeruje Darko wydaje się prawdopodobne, Bluesound był w przeszłości mocno pozycjonowany jako sprzęt zdolny odtworzyć kodek Stuarta. Po wycofaniu go z Tidala nie będzie praktycznie miejsca, gdzie będzie on ogólnodostępny. Moim zdaniem samo założenie stojące za MQA jest słuszne, takie inicjatywy są motorem postępu a w kwestii kodeków audio mamy straszną posuchę. Jeśli więc nowy właściciel pokusi się o nowy start z bardziej transparentną komunikacją oraz innym modelem licencjonowania, być może ten wróci na Tidal i – a może i inne platformy streamingowe. Pamiętajmy, że Spotify nadal nie udostępnił długo, długo wyczekiwanego planu ze strumieniowaniem „hi-fi”.

Jest to jednak moim zdaniem mało prawdopodobne. Duzi gracze potrzebują ekonomicznej motywacji, a taką może być oszczędność miejsca na serwerach. Kodek Stuarta jest przechowywany w kontenerze FLAC i waży tyle samo, co bezstratny plik FLAC 16/44.1. Skoro już wszyscy wiedzą, że MQA jest stratne, a mimo to ma grono miłośników, dlaczego nie wprowadzić mniejszego, skompresowanego formatu? Takiego, który będzie budził pozytywne skojarzenia wśród miłośników audio, a nie będzie ich odpychał jak bardzo dobrze już dopracowany MP3, który mimo wszystko ma łatkę „panie, to nie brzmi”, przypiętą jeszcze za pirackich czasów.

Dlaczego rozmiar ma znaczenie? Dlatego, że streaming nie jest neutralny dla środowiska. Cały streaming – wliczając w to treści video, jest odpowiedzialny za 3% całkowitego śladu węglowego. Eko pitu-pitu? Być może, ale duże firmy chętnie wykorzystają każdą nadarzającą się okazję do pochwalenia się byciem pro eko.

Komentarze: