Record Store Day to święto każdego kolekcjonera muzycznego. Każdego roku przy okazji tego święta (21 kwietnia) można kupić unikatowe wydawnictwa muzyczne na różnych nośnikach. Najczęściej jednak są to płyty winylowe, rzecz jasna. W tym roku mamy prawdziwy wysyp bardzo ciekawych wydawnictw. Spośród listy opublikowanych 500 tytułów do nabycia na Record Store Day 2018 wybrałem te, które moim zdaniem są najciekawsze. A na co Wy będziecie polować w sklepach muzycznych?
Nie jest łatwo wyjść ze sklepu ze wszystkimi interesującymi albumami, w tym roku w to święto otrzymujemy naprawdę szeroki wybór świetnych wykonawców. I co najważniejsze – nie są to odrzuty studyjne. Przejrzałem wszystkie pozycje i wytypowałem te, nad którymi warto się pochylić. Niestety nie otrzymałem jeszcze informacji o wydaniach lokalnych na rynek polski. Moje zapytanie do działu prasowego organizatorów RSD 2018 zostało całkowicie zignorowane, tekst ten opieram więc na analizie materiałów dostępnych w sieci. Niestety, niewiele polskich sklepów potwierdziło swój udział w imprezie w chwili, gdy piszę te słowa. Może jednak, drogi czytelniku, znajdziesz się w jakimś dobrze zaopatrzonym sklepie i uzupełnisz kolekcję. Udanych łowów!
Największe skarby Record Store Day
A jest na co polować. Podczas poprzednich edycji RSD zdarzały się easter eggi, jak słynny album Paula McCartneya – Sweet Thrash, który nie był ogłoszony na oficjalnej liście. Stu szczęśliwców z całego świata wykopało ten skarb, który w tej chwili jest warty około 1000 Euro (dostępne oczywiście na Discogs).
W porównaniu do albumu promocyjnego Board of Canada, który był dostępny podczas Recosrd Store Day 2013, jest to i tak kwota niewielka. Jednostronna płyta winylowa wydana była w szalonych sześciu egzemplarzach, która jest w chwili obecnej warta około 2000 Euro. I mimo że takie perły można policzyć na palcach jednej ręki, niektóre wydawnictwa dosyć regularnie osiągają wysokie ceny. Jak chociażby płyty Davida Bowie, te wydane podczas poprzednich edycji Record Store Day osiągają średnią cenę rynkową około 200 Euro. W tym roku w Davida Bowie bardzo obrodziło. Warto więc zapuścić się na polowanie, jeśli nie z radości kopania, to chociaż dla kapitalistycznego zysku.
Record Store Day 2018 – to warto kupić
Sama myśl o znalezieniu jednego z takich skarbów sprawia, że mam gęsią skórkę. Jednak pozostałe wydania nie są o wiele gorsze, każde wydawnictwo zostało przygotowane w limitowanej ilości. Najczęściej jest to między setką (!!!) a tysiącem egzemplarzy. Zdarzają się oczywiście wydania w szalonych siedmiu tysiącach egzemplarzy, jednak większość nie przekracza tysiąca. Na liście wydawnictw Record Store Day 2018 znajduje się też wiele wydań regionalnych w nakładzie około 500 egzemplarzy, nie znalazłem tam jednak nic przeznaczonego na polski rynek. Warto zapoznać się z całym asortymentem, raczej oczywiste że żaden sklep nie będzie oferował wszystkich wydawnictw. W 2017 roku miałem to szczęście być w Reykiaviku podczas Record Store Day, tam udało mi się nabyć takie regionalne wydanie – swoją drogą była to jedna z najdroższych płyt winylowych, jakie kupiłem. A żeby ją przywieźć do kraju, musiałem pozbyć się pary spodni. Polecam ten styl życia!
Dobra, do meritum! Najciekawsze wydawnictwa na Record Store Day 2018, wybór subiektywny:
Pink Floyd – Piper At The Gates Of Dawn (Mono)
Ekskluzywne wydanie na RSD w wersji mono, będzie tego aż 6000 sztuk, więc raczej nie ma obaw, że zabraknie sztuki czy dwóch. Psychodeliczny debiut Pink Floyd jeszcze oczywiście z Sydem Barretem, płyta która znalazła się na liście 500 najlepszych albumów Rolling Stone Magazine. Nie jest to może najbardziej pożądany album Floydów, ale wersja mono tego psychodelicznego milestone’a jest warta odsłuchu. Ciekawi też okładka, która – jak widać, chyba nie będzie tą oryginalną. Zamiast kalejdoskopu, zobaczymy takie kijwieco. Oprócz oryginalnej zawartości, na płycie znajdą się dwa utwory zarejestrowane w 1965 roku (!!!) podczas pierwszej sesji studyjnej Floydów.
Jimi Hendrix – Mannish Boy
Kolejna płyta Hendrixa? Jasne, ale to 7 calowe ekskluzywne wydanie na Record Store Day zawiera pierwsze zarejestrowane „spotkanie” Hendrixa, Buddyego Milesa i Billyego Coxa, którzy później założą Band of Gypsys. Osobiście uwielbiam to trio, nie za sprawą gitarzysty a raczej za sprawą perkusisty. Buddy Miles jest posiadaczem jednego z najbardziej interesujących głosów tamtych lat. Kto nie słyszał, niech nadrobi zaległości. Ten smakowity kąsek zostanie wydany w 4000 egzemplarzy i zdecydowanie warto wzbogacić swoją kolekcję o tę pozycję. Na singlu znajduje się cover Muddyego Watersa – Mannish Boy. Na drugiej stronie wyryto outtake utworu Trash Man, zarejestrowany na tygodnie przed Jimi Hendrix Experience. Biorę sześć, będę trzeć winyl!
The Rolling Stones – Their Satanic Majesties Request
Nie jest to najpopularniejsza płyta Stonesów, to fakt. Wielu uważa ją nawet, za jedną z najgorszych w dyskografii zespołu. W chwili wydania była to satyraa, nikt nie rozumie brytyjskiego humoru, prawda? Sam tytuł płyty nie nawołuje do czczenia czarnego pana a jest parodią napisu widniejącego na brytyjskich paszportach. To, co wyróżnia ten album to nowatorskie – jak na tamte czasy nawet pionierskie opakowanie, które zdobu bardzo charakterystyczna okładka. Co ciekawe, okładka ta jest trójwymiarowa. A trzymając ją pod odpowiednim kątem można zobaczyć całą czwórkę… Beatlesów? Jakoś tak to było. Podczas Record Store Day 2018 album ten ukaże się jako kolorowy „splattered” vinyl (poplamiony). Jeśli więc ktoś lubi piękne wydania, jest to pozycja obowiązkowa podczas tego polowania.
David Bowie – Let’s Dance
12 calowy singiel legendarnego utworu legendarnego wykonawcy. Oczywiście, jak to podczas RSD bywa – nie jest to takie zwykłe wydanie. Ponad 7 minutowa wersja utworu, która wcześniej ukazała się na urodziny artysty w serwisach streamingowych. Jest to jednak pierwsza fizyczna edycja tego utworu, a wydanie go na 12 calach odtwarzanych z prędkością 45 RPM przyprawia każdego audiofila o wyższe ciśnienie. Definitywnie „keeper”. Nie jest znany nakład, jeśli więc zobaczysz tę płytę – bierz, chociażbyś miał stratować wszystkich po drodze. Prawdopodobnie album będzie dostępny tylko w wybranych sklepach muzycznych. Jeśli więc jesteś emigrantem zarobkowym, mieszkającym gdzieś w Londynie – pakuj kalesony i namiot, siup pod sklep!
Bob Dylan & The Grateful Dead – Dylan & The Dead
Rejestracja bardzo ciekawej współpracy, gdy w 1987 roku Dylan i Dead grali wspólną trasę koncertową. Wszystkie klasyki Dylana zagrane wspólnie z Grateful Dead podane na kolorowym placku zapewnią niezapomniane, pewnie całkiem narkotyczne doznania. Dead potrafili nadać klimatu nawet kilkunastominutowym jamom. Dylan może i nie był w szczytowej formie, niedawno wydał bowiem jeden z najgorzej ocenianych albumów w swojej dyskografii. Wiki twierdzi, że była to jedna z najbardziej wyczekiwanych tras rockowych (6 koncertów xD) wszechczasów. Cokolwiek to znaczy, chyba trójka weszła za mocno. Artykuł twierdzi również, że „Brak jest głębi, ognia, energii i natchnienia.”. I pewnie „rockowego pazura” też. Trudno, mnie się podoba. Trójkowicze raczej nie będą zadowoleni. Wydanie również wysokonakładowe jak na Record Store Day – 4000 szczęśliwców wzbogaci swoją kolekcję o to wydawnictwo.
Snarky Puppy – Shark Tank
Jeśli jeszcze nie byliście na koncercie Snarky Puppy, to mnóstwo tracicie. To nie tyle koncerty, co szalone imprezy. Niezwykle uzdolnieni muzycy ze stanów, zdobywcy Grammy i świry najprawdziwsze. Gatunek? Nie jazz i nie rock, nie jam i nie R&B – mimo że Grammy w tej ostatniej kategorii właśnie zdobyte. Ja bym powiedział, że to jest taki syrop kulturowo-muzyczny. Zespół, co niejeden skład ma, mógłbym o nich pisać i pisać. W tej edycji Record Store Day udział bierze również ich niezależne wydawnictwo. Shark Tank to utwór, który grają na koncertach i chyba jeszcze wcześniej nie był zarejestrowany. Oficjalnie, bo po sieci pewnie się znajdzie bootleg czy dwa. Instrumental, a jak. 10 calowy singiel, nakład 1000 egzemplarzy. Z całą pewnością warto wysupłać zaskórniaka na ten krążek.
Soneros De Verdad & Luis Frank Arias Mosquera – A Buena Vista:Bario De La Habana
Moda na Buena Vista Social Club chyba już minęła, ale nie znaczy to że ci fantastyczni muzycy nagle zaczęli grać gorzej. Grupa latynoamerykańskich wirtuozów z nazwą tak długą, jak prawdziwe nazwisko Pablo Picasso – to nie może być zły album. Po prostu. Niektórzy muzycy złych rzeczy nie nagrywają. I o ile pana Luisa Franka Ariasa Mosquery nie znam, to i pewnie on jest grubą rybą. Widząc jeden z utworów, zatytułowanych „Rubacalba”, miałem nadzieję że chodzi o Gonzalo Rubacalbę, jednak nie jednemu pianiście Rubacalba na imię. Nie ten. Mimo wszystko – warto więc mieć ze względu na muzyczną wartość. 12 cali i 950 egzemplarzy – w przyszłości to będzie warte swej wagi w kubańskich cygarach.
Baby Huey – The Baby Huey Story: The Living Legend
Jeśli nie jesteś dyskdżokejem, prawdopodobnie ten artysta nie jest Ci znany. Reedycja legendarnego wśród twórców muzyki elektronicznej krążka soulowego artysty. Wydanie przygotowane przez Run Out Groove, wytwórnię która zajmuje się tylko albumami, które nie są już dostępne w regularnej sprzedaży. Wysokiej jakości mastering prooosto z oryginalnych taśm-matek, aż ślinka cieknie. Smakowitym kąskiem będzie druga płyta, na której znajdą się utwory w wersjach instrumentalnych. To będzie prawdziwa kopalnia sampli dla kreatywnych twórców. Nakład nie został podany, jednak znając inne wydawnicta Run Out Groove, podczas tego Record Store Day możemy się spodziewać między 500 a 1000 egzemplarzy tego wydawnictwa. Zdecydowanie warto położyć paluchy na jednej sztuce.
A Perfect Circle – The Doomed/Disilusioned
Dziesięciocalowy singiel z podwójnym rowkiem. Tak, z podwójnym rowkiem. Dla tych, którzy nie znają tego rozwiązania, wyjaśniam. Jeśli za rowek przyjmiemy ciąg utworów, to taka płyta ma po prostu dwa takie „ciągi” na jednej stronie. Zależnie od tego, jak położymy igłę, odtworzy się nam inny rowek. Po co się to robi? A no po to, żeby ukryć na płycie utwory. Taki zabieg można zastosować na płytach, które są odtwarzane z prędkością 45 bądź 72 obrotów na minutę, więc 10 calowy singiel APC wydany z okazji Record Store Day 2018 wydaje się łakomym kąskiem dla wszystkich, którzy interesują się tego typu niecodziennymi płytami. Tu dodajcie jeszcze kilka ładnych słów o Mainardzie i jego ekipie, coś o „rockowym pazurze” i będzie cacy. Co prawda album znalazłem później i przypadkiem, nie jestem pewien czy jest na liście pięciuset, ale się jaram więc jest w moim zestawieniu. Płyta oczywiście biała. Warto.
Miles Davis – Rubberband
To prawdziwy skarb nie tylko dla fanów jazzu, na tej EP zawarto pierwszą rejestrację sesji nagraniowej Milesa Davisa z 1985 roku. Co jest w tym takiego specjalnego? Ano chociażby skład muzyków, którzy brali udział w tej sesji nagraniowej. Chociażby Chacka Khan – soulowa petarda, zdobywczyni Grammy i jeden z najciekawszych głosów przeysłu muzycznego. Rubberband to projekt, który został odłożony na półkę przez ponad 30 lat. Odpadki ze studia? Może, ale jeśli wziąć pod uwagę to, że zamiast Rubberband wydano Tutu, to kurde trudno nazywać to odpadem. Mało? A co powiecie o tym, że okładkę tego albumu – wydanego po raz pierwszy podczas Record Store Day 2018, zaprojektował sam mistrz. Miles Davis himself. Tak. Z końcem roku planowane jest wydanie całego materiału Rubberband (tu mamy „tylko” EP), mimo to warto wejść w posiadanie takiego skarbu. Jeśli nie wiesz czym jest EP, zapraszam do lektury artykułu – czym jest epka
Świetnych wydawnictw w tym roku jest jeszcze mnóstwo, warto wspomnieć chociażby trylogię Waitsa która po raz pierwszy doczekała się takiego fizycznego wydania, mnóstwo jazzu – Ornete Coleman, John Coltrane czy Miles Davis, ponadto Led Zeppelin czy Gov’t Mule, mnóstwo muzyki filmowej i generalnie – dla każdego coś dobrego. A co według Was warto kupić podczas tegorocznego Record Store Day? Dzielcie się w komentarzach, sam jestem ciekaw co według Was wydaje się interesujące. Ja przecież nie jestem alfą i omegą.