Holfi The Magician – magia w krzemie zaklęta

Płytki Holfi The Magician początkowo nie zwróciły mojej uwagi, ponieważ wyglądały jak zwykłe płytki drukowane. Dopiero kiedy jeden z czytelników wysłał mi dyskusję która toczyła się na Facebookowej grupie na temat tych magicznych płytek, zorientowałem się że takiego audiovoodoo świat po prostu nie widział. Co robi Holfi The Magician? Jak, a przede wszystkim – czy działa? Przygotowałem absurdalne testy żeby to sprawdzić. Zapraszam do lektury.

Na wstępie muszę napisać, że jest mi strasznie głupio, ponieważ płytek do testów użyczył mi audiofil Jacek, który używa płytek Holfi od lat. Jacek w to wierzy. Jacek nie wie, kim jestem. Przepraszam, Jacku. Sorry, but not sorry.

Czym są płytki Holfi The Magician?

płytki Holfi
Płytki niemieckiej firmy w całej okazałości.

Płytki Holfi produkowane są w Niemczech, producent określa produkt jako „pochłaniacz promieniowania”. Promieniowanie RFI i EMI to jedno z tych haseł, którymi straszy się audiofilów. Jest to zagadnienie jak najbardziej realne, ale na tyle skomplikowane, że mało kto je rozumie. To promieniowanie jest emitowane przez każde urządzenie elektroniczne – przez telefony komórkowe, telewizory, komputery, linie wysokiego napięcia – jest się więc czego bać, prawda?

Tyle że zakłócenia elektromagnetyczne są wyraźnie słyszalne i tak naprawdę – mało kto ma z nimi problem. Producenci sprzętu audio eliminują je na każdym kroku, skutecznym filtrem takich zakłóceń jest chociażby obudowa w jaką zamknięty jest sprzęt. Akcesoria audiofilskie do eliminacji zakłóceń EMI oferował też mój ulubiony producent – marka Harmonix, pamiętacie dzyndzle filtrujące? Chroniły one właśnie przed tym złem wcielonym. Na niemieckiej stronie producenta płytek The Magician przeczytamy między innymi:

Na rynku jest wiele drogich produktów Voodoo, niektóre z odważnymi obietnicami, których skutki są raczej wątpliwe lub można je przypisać efektowi placebo. (…) Uważaj, nieefektywne kopie są już dostępne w Internecie!

Źródło: http://www.holfi-audio.de/zubehoer.aspx

Co ciekawe, producent nie wyjaśnia jak to działa, nie przedstawia żadnych pomiarów czy badań. Spójrzcie na ostatnie zdanie opisu, sprytne zabezpieczenie na wypadek, gdyby ktoś nie słyszał różnicy, prawda? Ach, jest już nowa – czarna wersja! Jeszcze lepsza!

Jaki efekt daje stosowanie płytek The Magician?

Jak to zwykle bywa przy Audiovoodoo – opinie są podzielone, nawet wśród najbardziej zagorzałej braci audiofilskiej. Płytki Holfi The Magician kładzie się (napisem do góry!) w dowolnym miejscu. Tutaj możesz dać ponieść się wyobraźni, wszystko bowiem zależy od tego co chcesz skorygować . I to są autentyczne słowa użytkownika, przecież i tak sobie wymyślisz co korygujesz. Nie macie już wrażenia, że cała magia tych płytek to wiara w to, że działają? Kładziesz płytkę (napisem do góry!) na przykład pod CD, przedwzmacniaczem, listwą zasilającą lub pod kolumanmi głośnikowymi. I już! Jacek, od którego pożyczyłem płytki Holfi, twierdzi, że stosowanie The Magician przynosi:

Wpływ na barwę dźwięku. Odpowiednio je kładąc możesz lekko korygować przestrzeń (budowanie sceny dźwiękowej). U mnie dodają wypełnienia, lekkiej faktury i tłustszej barwy, lecz bez zamulenia.

Jacek nie jest jednak jedynym posiadaczem płytek Holfi, na audiofilskich forach można znaleźć między innymi opinie o tym, jakoby The Magician miały „zdecydowanie poprawiać każdy aspekt brzmienia”. Oddam głos jednemu z moich ulubionych propagatorów rozwiązań tego typu, panu Wojciechowi z bloga Subiektywnie o Audio. Pan Wojciech pisze o Holfi The Magician tak:

Nie dość, że niewiele informacji posiadam na ich temat to i niewiele zachęcających efektów słyszałem gdy mój przyjaciel audiofil mi prezentował ich działanie, kładąc nad głośnikiem wysokotonowym na obudowie zespołów Kudos Super 20. Może i absorbuje zakłócenia RFI, może i niszczy pola elektromagnetyczne, ale robi to w sposób trudny do wychwycenia, a przecież pisze się, że „płytka HOLFI zastosowana przy sprzęcie audio powoduje poprawę definicji dźwięku, radykalnie poprawia głębię sceny dźwiękowej, eliminuje rozwłóczony bas, eliminuje wyostrzenia wysokich tonów”. Według mojej oceny te życzeniowe opinie są przesadzone. Jednak należy spojrzeć na ten produkt życzliwie, choćby z powodu niskiego kosztu zakupu.

To jest wręcz słodkie, że nawet kiedy taki „świadomy” audiofil, jak Wojciech nie słyszy żadnej różnicy w brzmieniu i przyznaje to otwarcie, nie przeszkadza to w wydaniu pozytywnej opninii. Bo cena niska.

Ile kosztuje Holfi The Magician?

Holfi the Magicain i korozja
Korozję, którą powodują płytki Holfi można zatrzymać, stosując odpowiedni, równie magiczny płyn!

A ile kosztuje płytka Holfi The Magician? Jak już usłyszeliśmy – bardzo mało, jedyne 110 złotych za sztukę. Cena jest więc niezwykle atrakcyjna, prawda? Przecież w takiej kwocie nawet 25 centymetrów kabla nie kupisz. Pamiętajmy jednak, że jedną płytką całego systemu nie obskoczysz, potrzeba dużo, bardzo dużo płytek. Do mnie dotarły cztery sztuki, chociaż w dyskusji na facebookowej grupie niektórzy posiadacze twierdzili, że najlepiej jest posiadać po jednej płytce na każde trafo w zestawie. Plus oczywiście na każdą kolumnę po jednym (ale ostrożnie! płytki przyspieszają korozję kabli xD) Takie optymalne oblepienie tymi płytkiami mojego zestawu kosztowałoby około 990 zł!

Oczywiście opisy działania są pełne protekcjonalnego tłumaczenia – na przykład takiego”Jeśli więc nie usłyszysz poprawy brzmienia w wielu aspektach to oznacza tylko jedno – marny system.”. I oczywiście takie oskarżenia będą kierowane w moją stronę, bo i czym jest sprzęt mojej klasy, w którym nawet nie mogę wymienić kabla zasilającego w przedwzmacniaczu? W kolejnej aukcji, kolejny złotouchy sprzedający pisze:

W odsłuchach okazało się jednak, że zielone akcesoria działają. Poprawiła się zwartość dźwięku, a kontury instrumentów stały się wyraźniejsze. Jednocześnie, poprzez zmianę pozycji płytek pod kolumnami, można było subtelnie modelować kształt sceny stereo.

Co więcej, jak przy voodoo tego rodzaju – nie zabrakło również użytkowników, którzy stosują płytki Holfi w sprzędie video. Według nich, płytki „uspokajają obraz”, dzięki nim uzyskasz lepsze nasycenie barw a nawet uzyskasz lepszą rozdzielczość obrazu. To akurat bardzo łatwo sprawdzić. No to cóż mi pozostaje, oprócz przetestowania „magików”?

Czy to działa?

Oczywiście, że nie działa. Bo niby jak położenie płytki PCB z magicznym wzorem i kilkoma dziurkami miałoby wpłynąć na brzmienie? Równie dobrze mógłbyś zrobić sobie takie panele z folii aluminiowej. Oczywiście przetestowałem płytki, wsłuchując się bardzo uważnie w brzmienie płyt, które doskonale znałem. Zabrakło u mnie jednej, najważniejszej składowej żeby płytki Holfi The Magician zadziałały – wiary w cuda. Doskonale wiem, że audiofile zarzucą mnie oskarżeniami w kierunku klasy mojego sprzętu. Dlatego nagrałem dwie próbki przedstawiające ten sam utwór „z” i „bez” magicznych płytek. Przesłuchajcie je na swoim sprzęcie. W teście jedna płytka znajdowała się pod telefonem, który był źródłem sygnału, jedna przy terminalu wejściowym interfejsu audio, jedna pod portem USB wychodzącym z interfejsu i jedna bezpośrednio pod interfejsem audio, którym rejestrowałem próbki. Sprawdźmy, czy słyszysz różnicę. Na końcu artykułu napiszę, która próbka była którą:

Próbka pierwsza:

Próbka druga:

Ale pamiętajmy, że użytkownicy obiecywali też poprawę parametrów wideo, gdy zastosuję płytki Holfi The Magician przy monitorze. To akurat bardzo łatwo sprawdzić, na zdjęciu obok znajdziesz

Holfi The Magicain - bez płytki i z płytką
Wiem, że porównywanie głębi barw w monitorze jest idiotyczne, ale płytka Holfi do najmądrzejszych wynalazków nie należy

monitor oraz rekorder dyskowy który przedstawia histogram barw w kadrze. Taki histogram pokazuje dystrybucję trzech podstawowych kolorów składowych w przestrzeni barwowej RGB. Monitor wyświetla standardową planszę testową do badania bodaj nasycenia kolorów. Znajdź pięć różnic. Podpowiadam – nie znajdziesz żadnej.

Mało?

The Magician w benchmarkach!

Jeśli wolisz liczby, mam coś dla Ciebie. Pomyślałem, że skoro płytki Holfi The Magician działają tak wielowymiarowo i wpływają na sprzęt elektroniczny każdego rodzaju, to stosując wszystkie cztery płytki przy moim komputerze, uzyskam lepszą wydajność. Proste, prawda? Już widzę te wszystkie miny w CS:GO, kiedy uzyskuję przewagę nad przeciwnikami dzięki magicznym płytkom! Ale nie będę mierzył FPS w jakichś strzelankach. Przeprowadziłem więc tzw. benchmarki, czyli pomiary wydajności komputera. Dla uwiarygodnienia wyników, przeprowadziłem serię piętnastu pomiarów dla komputera uzbrojonego w Holfi The Magician oraz piętnastu pomiarów dla komputera bez płytek. Podczas przeprowadzania testów, wszystkie aplikacje w tle były wyłączone a komputer nie był podłączony do internetu. Pomiaru dokonywałem programem Novabench. Oto wyniki (w ostatnim wierszu podano średni odczyt):

Pomiary bez płytek Holfi:

L.P.Novabench ScoreCPURAMGPUDisk
1163149023584264
2163849023584271
3163749123684268
4162748423483871
5163448523684271
6164149023684273
7164249123684273
8164249023684274
9161749123681674
10164349123684274
11162149123682074
12164649123584674
13164149123684272
14164248923684275
15164248923684275
1636.2666666667489.6235.66666666667838.872.2

Pomiary z płytkami Holfi:

L.P.Novabench ScoreCPURAMGPUDisk
1163548923684664
2163849023684666
3161848723582571
4163948923584669
5164348823684673
6164649023684674
7159748923579974
8163849023384273
9164348923684672
10164248923584672
11164449123584672
12164049023584273
13164648923684675
14164349023584672
15164648923684675
1637.2489.26666666667235.33333333333840.9333333333371.666666666667

Jest różnica? No jest. W granicy błędu pomiarowego, i to nie zawsze na korzyść płytek.

Czy płytki Holfi chronią od EMI?

Magnetometr i płytki Holfi
Dolna część telefonu była całkowicie zakryta płytkami the Magician, z oczywistych względów zostawiłem trochę miejsca na ekran

Do kolejnego testu wykorzystałem proste urządzenie znajdujące się w większości współczesnych telefonów komórkowych – magnetometr. Założenie jest proste – jeśli Holfi the Magician usuwa szum elektromagnetyczny, obłożenie magnetometru płytkami zmieni odczyt magnetometru. W teście oznaczyłem miejsce testowe taśmą, tak żeby uzyskać odczyt z tego samego miejsca. Mierzyłem pole magnetyczne na obudowie kolumny głośnikowej, tuż nad głośnikiem wysokotonowym. Magnetometr był ustawiony na odczyt w Gausach, mimo że nie jest to oficjalna jednostka w układzie SI, zdecydowałem się na jej wykorzystanie ze względu na łatwiejszy odczyt. Żeby spotęgować efekt, wykorzystałem wszystkie cztery płytki the Magician. Z testu (który dokładnie zobaczysz w filmie YouTube znajdującym się na górze strony) wyniknęło, że zastosowanie płytek Holfi nie ma praktycznie żadnego wpływu na odczyt magnetometru.

Magia w audio

Choćbym tu dokonał jeszcze setki pomiarów, nie przekonam już przekonanych. Płytki Holfi The Magician to jeden z najbardziej oczywistych przykładów audiovoodoo, w który często nie wierzą sami audiofile. Jak to by powiedział mój idol (Klocuch) – za mało postarania było. Mimo to, znajdują się ludzie, którzy słyszą. A może raczej tacy, którzy chcą słyszeć. Brak naukowych dowodów na działanie takich akcesoriów audiofilskich nie przeszkadza w tym, żeby produkt znalazł chętnych nabywców.

Wiem, że audiofile wbiją mnie za ten tekst na pal. Będę oskarżany – bo już byłem o to oskarżany – że mam drewniane uszy, że zbyt tani sprzęt, że „coś jest z nim nie tak”. I trudno. Wkładam kij w mrowisko bardzo świadomie. Prowokuję Was celowo. Mam jednak nadzieję, że do myślenia.

I na koniec apel – w cenie jednej płytki Holfi The Magician, mógłbyś kupić dwa fajne wydania na CD albo jedno na winylu. Wspieraj artystów, nie szarlatanów.

 

Pierwsza próbka została nagrana bez wykorzystania płytek Holfi the Magician

Komentarze: